W dniach od 3 do 5 października 2014 r. w trakcie historycznego wyjazdu uczniowie wielkopolskich szkół średnich z nauczycielami i kapitan Marią Krzyżańską, wiceprezes Okręgu Wielkopolska Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, podążali śladami Powstańców Warszawskich. W drodze do stolicy zatrzymujemy się w Palmirach. W tamtejszym muzeum spotykamy chór Polaków z Łotwy, którzy zapraszają nas na swój późniejszy występ, ale nie możemy skorzystać z zaproszenia, jeśli chcemy zrealizować bogaty program wyjazdu. W Palmirach każdy indywidualnie i na swój sposób poznawał tragiczną historię tego miejsca uświęconego krwią ponad 2 tysięcy Polaków zamordowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Cmentarz położony w lasach kampinoskich dzisiaj otacza cisza i spokój. Oddajemy hołd pomordowanym zapalając znicze.
Pierwszego dnia zdążyliśmy jeszcze odwiedzić Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. Siedziba muzeum znajduje się na terenie Umschlagplatzu naprzeciwko pomnika Bohaterów Getta, gdzie przez wiele lat w rocznicę powstania w getcie doktor Marek Edelman składał bukiet żonkili. Budynek cały ze szkła, na nim w hebrajskim i łacińskim alfabecie wypisane słowo „Polin”, czyli Polska, składa się z dwóch rozdzielonych brył. To pęknięcie każdy może sobie różnie tłumaczyć, a każde wyjaśnienie jest dobre. Dla jednych pusta oszklona przestrzeń symbolizuje biblijne rozstąpienie morza przed Mojżeszem i jego ludem, dla innych to pęknięcie w historii polskich Żydów. Przebywanie w oszklonym holu sprawia wrażenie, że jest się wewnątrz wielkiej muszli lub – trudno uniknąć znowu biblijnego odniesienia – jak Jonasz w brzuchu wieloryba. Chociaż udostępnione zwiedzającym, muzeum nie jest jeszcze gotowe, 28 października br. nastąpi uroczyste otwarcie wystawy ukazujące 1000 lat historii Żydów polskich. My podziwiamy wystawę „Żyd, Polak, Legionista. 1914-1920”, która pokazuje, że nasi starsi bracia w wierze mieli swój udział w czynie legionowym.
Jeszcze tylko zapalenie zniczy pod pomnikiem Bohaterów Getta, pamiątkowe zdjęcie i jedziemy na kwaterę do sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych w Sulejówku. W sobotę rano u Marszałka Piłsudskiego. Dworek Milusin wita nas w słońcu. Szkoda tylko, że wnętrze domu po wojnie ogołocono z mebli i całego wyposażenia, a utworzenie muzeum Piłsudskiego przeciąga się w czasie. Projekcja filmów o Marszałku i jego rodzinie pozwala lepiej wyobrazić sobie, jak wyglądało życie w dworku.
Z Sulejówka jedziemy do Warszawy pod pomnik Powstania Warszawskiego. Oddajemy hołd Powstańcom wraz z pocztami sztandaru Okręgu Wielkopolska Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i sztandaru Oddziału Piła ŚZŻAK. Trzy Kanadyjki pytają mnie, skąd jesteśmy i co robią te sztandary. Kiedy im odpowiadam są zdumione, ale także zachwycone, że mamy taką młodzież. Tak, mamy wspaniałą młodzież, co często lubi powtarzać prezes Maria Krzyżańska.
Na pl. Krasińskich czeka na nas uczestnik Powstania Warszawskiego Wojciech Barański, który oprowadzi nas powstańczymi szlakami Starego Miasta. Przy Długiej mijamy powstańczą kwaterę Narodowych Sił Zbrojnych, dalej szpital polowy Batalionu AK „Gustaw”, który mieścił się w piwnicach przy ul. Kilińskiego. W milczeniu zatrzymujemy się przy tablicy Orląt broniących Starego Miasta. Przecież ci chłopcy byli w wieku naszych licealistów, a nawet młodsi. Mały Powstaniec, udekorowany biało-czerwoną wstęgą, nigdy nie jest sam. Zawsze stoi przy nim co najmniej kilka osób. Mijamy miejsce walk o Stare Miasto Batalionu „Gustaw” i katedrę, gdzie wybuchł czołg-pułapka „Goliat” zabijając ponad 300 osób. Żegnamy się z przewodnikiem, bo czas na Muzeum Powstania Warszawskiego.
Kto jeszcze tam nie był niech przygotuje się na duże przeżycie. Co chwilę atakują nas odgłosy nadlatujących samolotów, na nasze głowy spadają bomby i walą się kamienice. Nierówny bruk, ciemna sceneria i niepokojące bicie serca (63 uderzenia na minutę, tyle trwało powstanie). Nie czuję się tam komfortowo, chyba nikt się nie czuje. I takie było zamierzenie twórców muzeum, niech odwiedzający choć trochę poczują tragedię walczącej stolicy. Dzień po dniu, godzina po godzinie poszczególne działy ilustrują przygotowania, walki i klęskę powstania.
Niedziela. Ostatni dzień naszej wyprawy poświęcamy na Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Przy Pomniku Gloria Victis stają na baczność nasze poczty sztandarowe, składamy hołd poległym Powstańcom Warszawskim. W milczeniu mijamy las drewnianych krzyży poległych harcerzy Szarych Szeregów i Batalionu „Zośka”, kwatery zgrupowań AK, docieramy do Pomnika Katyńskiego, który upamiętnia polskich oficerów zabitych w 1940 r. Przystajemy przy symbolicznym grobie legendarnego majora „Łupaszki” Zygmunta Szendzielarza. Po kilkudziesięciu latach wreszcie znaleziono miejsce jego spoczynku. Przez cały czas zwłoki „Łupaszki”, podobnie jak wiele innych ofiar Urzędu Bezpieczeństwa, znajdowały się kilkadziesiąt metrów dalej wrzucone do dołu tzw. Kwatery Na Łączce. Poczty zatrzymują się przy grobie dowódcy powstania generała Antoniego Chruściela „Montera”, zapalamy kolejny znicz.
„Łączka” jest usiana portretami znalezionych tam Żołnierzy Wyklętych, poza nazwiskiem pod fotografiami umieszczono napis „Tu zostałem znaleziony”. Dalej Kwatera Smoleńska z pomnikiem i grobami, tych którzy zginęli w katastrofie, w katastrofie która tak bardzo podzieliła Polaków. Wędrówkę kończymy przy kwaterze Powstańców Śląskich i Wielkopolskich. Żegnamy Warszawę i wracamy do domu.
* Wyjazd historyczny zorganizował Okręg Wielkopolska ŚZŻAK i Wielkopolskie Stowarzyszenie Przyjaciół Armii Krajowej. Przedsięwzięcie wsparł Marszałek Województwa Wielkopolskiego - Marek Woźniak. Był to już dziewiąty rajd młodzieży z wielkopolskich szkół i kombatantów. W poprzednich latach m.in. kilkakrotnie odwiedzili Góry Świętokrzyskie, Warszawę, uczestniczyli w uroczystościach wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, w Berlinie.
Teresa Masłowska