W dniach 9 - 12 września 2016 roku wspólnymi siłami i jednym autobusem licealiści wielkopolskich szkół (III LO im. św. Jana Kantego, V LO im. Klaudyny Potockiej, VIII LO im. Adama Mickiewicza, X LO im. Przemysła II, XX LO im. K.I. Gałczyńskiego, LO Sióstr Urszulanek U.R. w Poznaniu, Liceum Salezjańskie w Pile oraz Zespół Szkół nr 2 im. Stanisława Staszica w Szamotułach, ) wraz z opiekunami i kombatantem Armii Krajowej p. Stanisławem Holakiem wyjechali na XI Rajd Patriotyczny organizowany przez Wielkopolskie Stowarzyszenie Pamięci Armii Krajowej i Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wielkopolska. Wyjazd do Puszczy Świętokrzyskiej był możliwy dzięki wsparciu Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Główny ciężar organizacji spoczywał na barkach wiceprezes WSPAK p. Małgorzaty Wiater i prezesa WSPAK Henryka Józefowskiego. Koncepcję tegorocznego rajdu przygotowały panie Violetta Dworecka i Elżbieta Ratajczak.
Nasza czterodniowa wyprawa rozpoczęła się w piątek o 8:00 koło Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy. Razem czekaliśmy na autokar, który zabrał nas do Piotrkowa Trybunalskiego. W kościele oo. Bernardynów czekała już na nas pani Wacława Juszkiewicz-Kamieńska, dziewięćdziesięcioczteroletnia kombatantka. Ze wzruszeniem opowiadała nam o swojej pracy jako sanitariuszka w szpitalu, gdzie towarzyszyła umierającym żołnierzom, pomagała w opiece nad operowanymi. Bardzo zapadł jej w pamięć chłopak, który chwilę po zwróceniu się do niej “mamo” skonał. Ale jak twierdziła “łzy należało schować do kieszeni”. Poza szpitalnymi salami czekała przecież na nią praca wywiadowczyni.
Pokazano nam również Salę Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej Okręgu Łódź, której kustoszem od wielu lat jest sierżant w stanie spoczynku p. Marian Makowski. Zgromadzono w niej wiele pamiątek, za którymi kryją się autentyczni bohaterowie, prawdziwe historie, świadectwo walki o Polskę. Duże wrażanie wywarły na nas prezentowane tam mundury, niektóre przerobione ze zwykłych marynarek, i żołnierskie buty, wciąż jeszcze brudne od błota.
Zobaczyliśmy również piotrkowski rynek oraz kilka kościołów (np. najstarszy w mieście pw. Św. Jakuba Apostoła). Zrobiliśmy wspólne zdjęcie przy domu, w którym urodził się gen. Stefan Rowecki – Grot. Po zakończonym spacerze pojechaliśmy do opactwa cystersów w Sulejowie. Już wtedy byliśmy odrobinę zmęczeni, ale z zachwytem przyglądaliśmy się budowli i z ogromną ciekawością przekroczyliśmy próg niewielkiego przyklasztornego muzeum. Potem czekała nas już prosta (i trochę długa) droga do miejsca naszego zakwaterowania w Marcinkowie koło Wąchocka.
Drugiego dnia pojechaliśmy prosto do lasu. A dokładniej na polanę Wykus. Przy kapliczce z obrazem Matki Boskiej Bolesnej upamiętniającej poległych w walce o Ojczyznę złożyliśmy kwiaty oraz znicze i wysłuchaliśmy historii Zgrupowania Partyzanckiego AK „Ponury”, którego obozy znajdowały się w pobliskich lasach. Po spacerze i kolejnych interesujących wiadomościach, nasz wspaniały przewodnik p. Szczepan Mróz pozwolił nam dotknąć historii, pokazując autentyczne pamiątki po żołnierzach: wciąż działającą lornetkę, starą zapalniczkę wykonaną specjalnie dla "Ponurego", ręcznie pisane modlitwy i piosenki na odwrocie niemieckich dokumentów, zdjęcia, metalową tabliczkę grobu jednego z poległych. Niecodzienne to doświadczenie trzymać w ręku, w ten sam sposób, co żołnierze eksponaty o muzealnej teraz wartości.
Część gorącego popołudnia spędziliśmy przy ognisku, piekąc kiełbaski. Przed odjazdem udało nam się odwiedzić mogiłę 18 letniej Ludmiły Bożeny Stefanowskiej “Zjawy” i zapalić znicz. Dość szybko dotarliśmy do Wąchocka, gdzie podczas czasu wolnego mieliśmy okazję zwiedzić miasto, wypić kawę i zjeść przepyszne ciasto w kawiarence klasztornej. Część uczestników zwiedziła cmentarz żydowski. W dobrych nastrojach spotkaliśmy się w autobusie i pojechaliśmy na obiad do miejsca naszego zakwaterowania.
Niedzielę, czyli trzeci dzień wycieczki, rozpoczęliśmy od oddania hołdu mjr. Piwnikowi, pod jego pomnikiem w Wąchocku. Następnie udaliśmy się do kościoła oo. Cystersów na mszę świętą, w której uczestniczył również poczet sztandarowy ŚZŻAK Okręg Wielkopolska.
Kiedy nabożeństwo się skończyło dołączył do nas brat Filip, który zabrał nas na zwiedzenie opactwa. Pokazał nam sporą cześć budynku, np. ogrody klasztorne czy nieużywane już dormitorium. Przedstawił nam też specyfikę życia zakonnego i plan dnia braci. Następnie pojechaliśmy do kopalni krzemienia pasiastego w Krzemionkach. Trasa turystyczna liczy ok. 1,5 kilometra długości. Zdecydowanie jej najciekawszą i najzimniejszą częścią jest podziemna trasa kopalni. 500-metrow tunel wyrzeźbiony około 7 metrów pod powierzchnią ziemi stanowił dla nas niezwykły obraz dawnego życia. Jednak mimo dokładnych rzeźb pracujących “kamieniarzy” naprawdę trudno było nam sobie wyobrazić wydobywanie krzemienia pod ziemią, gdy za jedyne oświetlenie służy niewielkie ognisko. Ostatnim przystankiem tego dnia była znajdująca się na tym samym terenie rekonstrukcja osady neolitycznej. Na koniec czekał nas już jedynie przejazd do Marcinkowa.
W ostatni dzień czekała nas długa podróż do Ziewanic na uroczystość upamiętniającą 77. rocznicę śmierci ppłk. Tadeusza Mikke, dowódcy 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Niestety przez złośliwość rzeczy martwych (w naszym wypadku GPS’u) przybyliśmy na miejsce nieco spóźnieni. W całym zamieszaniu mieliśmy jednak trochę szczęścia, ponieważ cała nasza grupa zyskała szansę przejażdżki Rosomakiem (transporterem opancerzonym). Hołd podpułkownikowi złożyliśmy, składając kwiaty i znicze. Odczytaliśmy też wspomnienia nieżyjącego Macieja Rembowskiego, ułana 15 Pułku i uczestnika bojów toczonych nad Bzurą we wrześniu 1939 roku. Następnie ruszyliśmy do walewickiego pałacu, gdzie zjedliśmy pyszny obiad, a potem zwiedziliśmy siedzibę Marii Walewskiej. Klasycystyczny pałac oczarował swoim dawnym urokiem, a słowa pani przewodnik prawie przeniosły nas do czasów wystawnych przyjęć odbywających się w Białej Sali i innych miejsc budynku. Udało nam się również zobaczyć stadninę koni półkrwi angloarabskiej.
Ostatnim przystankiem naszego rajdu był cmentarz, na którym został pochowany ppłk Tadeusz Mikke wraz z innymi poległymi żołnierzami. Oddaliśmy im hołd, złożyliśmy wiązanki kwiatów oraz zapaliliśmy znicze.
Wsiedliśmy do autobusu, ze świadomością, że czas już wracać do domu.
Długo zastanawiam się, jak podsumować ten wyjazd. Niekoniecznie z perspektywy całej grupy, bo każdy inaczej przeżywa różne sytuacje. Nie mogę zgadywać, co czuli inni, ale mogę opisać, co ja osobiście widziałam i czułam. Przede wszystkim podziw, ogromną dawkę szacunku dla odwagi tych wszystkich ludzi, o których nam opowiadano i których spotkaliśmy. Było też wzruszenie, ledwo przez niektórych wstrzymywane. Była nauka, o tym jak być dzielnym, i o tym, żeby o tych dzielnych pamiętać, i wreszcie o tym, co ci dzielni robili.
Pytano mnie, czy było warto tłuc się autobusem tyle godzin, męczyć się w upale, nie iść do szkoły. Bez zastanowienia odpowiadam: oczywiście. Kapliczkę na Wykusie zdobi napis: “Przechodniu! Ponieś wieść, że zginęliśmy za ojczyznę.” Warto było jechać, żeby przeczytać i zrobić to chociaż raz.
Dominika Pisarek, uczennica
LO Sióstr Urszulanek U.R. w Poznaniu