Niech innym góry swe złoto oddadzą,
Niechaj ich miecza żelazna potęga,
Dzierżąc okuty świat pod swoją władzą,
Od wiecznych lodów do ogniów dosięga.
My niesiem prośby przed twoje ołtarze,
Zostaw nas Panie przy wolności darze.
(Antoni Górecki, Hymn do Boga o zachowaniu wolności)
W dniu dzisiejszym świętujemy 91. rocznicę odzyskania niepodległości, początek II Rzeczypospolitej. Podpisane w dniu 11 listopada 1918 roku zawieszenie broni między walczącymi przyniosło naszemu narodowi od dawna oczekiwane wyzwolenie spod zaborów.
1. ROK 1918
a. Wspólna modlitwa jest dzisiaj jak najbardziej na miejscu, zwłaszcza jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że odzyskanie niepodległości w roku 1918 trudno zrozumieć dawne tereny Rzeczpospolitej były pod władzą trzech różnych organizmów państwowych, różniących się systemem prawnym, administracyjnym, ekonomicznym i mentalnością. Zaś ochotnicze oddziały polskie – w sile zaledwie kilku tysięcy – przy boku wielomilionowych armii zaborczych nie stanowiły żadnego poważnego zagrożenia dla tychże mocarstw. Armie zaborcze padły zupełnie niezależnie od istnienia tychże oddziałów. Najpierw rozsypało się rozsadzone głodem, wpływami rewolucyjnymi i dążeniami narodowościowymi cesarstwo austro-węgierskie (kapitulacja została podpisana 3 listopada 1918 r.). Następnie (11 listopada) kapitulowała liczna jeszcze, bo 8 milionowa armia niemiecka. Na Wschodzie rewolucja bolszewicka praktycznie wyeliminowała Rosję ze zwycięskiego obozu.
b. W tym samym 1918 roku miał też miejsce proces odwrotny. Dokonało się zmartwychwstanie „małych”. Między nimi zmartwychwstanie Polski, która niegdyś zstąpiła do grobu, ponieważ ukochała samowolę i z niej uczyniła dla siebie bożka, zmuszona do słuchania obcych, ponieważ nie chciała słuchać swoich. Pierwszy wyzwolił się Kraków (31 października), następnie Warszawa (11 listopada). Na końcu – pośród wielkich miast polskich – wolność odzyskał Poznań (27 grudnia 1918). Niepodległości Polski przeciwstawiała się wówczas jedynie komunistyczna lewica, która zresztą i później – w okresie międzywojennym – nie zgodziła się na to, że Polska nie stała się republiką radziecką.
W Warszawie i poza nią tworzyły się – na wzór bolszewickich – niemieckie rady żołnierskie, które wypowiadały posłuszeństwo oficerom i znieważały ich. W Warszawie było wówczas ok. 40 tys. żołnierzy pruskich, którzy mogli stawić dostateczny opór, gdyby nie to, że ich jedynym pragnieniem był jak najszybszy powrót do domu. Przestraszeni wybuchem rewolucji w Niemczech (9.11.1918), abdykacją cesarza i książąt, Prusacy potracili głowy. Gdy tylko Piłsudski złożył Niemcom przyrzeczenie możliwości powrotu z bronią w ręku do granicy pruskiej, zaprzestali obrony. W tych warunkach rozbrajanie Niemców dokonywało się stosunkowo łatwo. Polska Organizacja Wojskowa, legioniści, dowborczycy, studenci, uczniowie gimnazjalni i dzieci rozbrajali oficerów i żołnierzy niemieckich.
Poznań znajdował się w znacznie trudniejszej sytuacji. Na 170 tys. ówczesnych mieszkańców miasta 70 tys. stanowili Niemcy. Była to przecież graniczna twierdza pruska (z dowództwem V Korpusu Armii, koszarami piechoty, kawalerii, artylerii, saperów, z wojskowym lotniskiem i poligonem). Tu okupacja trwała aż do 27 grudnia tego roku, kiedy to przyjazd Paderewskiego sprowokował zbrojne wystąpienie Niemców a następnie odpowiedź Polaków, którzy usunęli zbrojne oddziały niemieckie z większej części zaboru pruskiego. Ostatecznie Poznań stał się wolnym miastem dopiero dnia 28 czerwca 1919 r., kiedy Niemcy podpisały traktat wersalski.
„Spojrzał Bóg na ucisk swojego ludu w niewoli, wysłuchał jego jęczenia (Wj 3, 7–9), zlitował się i stanął po naszej stronie, aby skruszyć nieznośne nam więzy i oddał nam wolną, niezależną i zjednoczoną ziemię ojców naszych” – pisał kard. Aleksander Kakowski nazajutrz po odzyskaniu niepodległości.
Ten akt dziejowej sprawiedliwości był nie tylko skutkiem sprzyjającej sytuacji politycznej, ale był przede wszystkim owocem wytrwałego zmagania całego narodu o zachowanie tożsamości i duchowej wolności. To historia heroicznych świadectw naszych rodaków istniało jedynie w marzeniach, w przekazach rodzinnych, w modlitwie. Wielu synów Polski przez całe dziesięciolecia poświęcało tej sprawie swoje talenty, siły i wytężoną pracę. Liczni spośród nich podejmowali trud przymusowej emigracji. Wielu zapłaciło za wolność Ojczyzny najwyższą cenę, przelewając krew i oddając życie w kolejnych powstaniach, na różnych frontach wojennych. Wszystkie te wysiłki nasi ojcowie opierali na nadziei, płynącej z głębokiej wiary w pomoc Boga, który jest Panem dziejów ludzi i narodów. Ta wiara była oparciem również dla tych, którzy po odzyskaniu niepodległości musieli szukać jedności pomimo różnic, aby wspólnymi siłami odbudowywać kraj i bronić jego granic.
Dzień 11 listopada 1918 roku to symboliczna data, ponieważ akurat w tym dniu Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę nad wojskiem (ok. 6 tys. żołnierzy). Trzy dni później otrzymał on władzę cywilną, która obejmowała niedużą część dawnych ziem polskich. Choć było kilka innych propozycji ustanowienia daty Święta Niepodległości to ostatecznie wybrano datę rozbrajania Niemców w Warszawie. Dzień ten zapisał się w sercach Polaków w sposób tak trwały, że ani okupacja, ani rządy PRL-u nie były w stanie wymazać go z pamięci. Wprawdzie II Rzeczpospolita nie trwała długo, ale później zawsze mogliśmy się do niej odwoływać w walce o zachowanie wolności wewnętrznej, wolności ducha.
2. WOLNOŚĆ ZEWNĘTRZNA
Historia sprzed 81 lat uczy nas, że u podstaw niepodległości znajduje się zarówno naturalne, jak i pozytywne prawo narodów do samostanowienia. Polega ona na autonomii poszczególnych państw w stosunku do innych państw. Podkreśla się przy tym zwykle kwestie własnego terytorium, określonej i zorganizowanej w państwo ludności oraz suwerennej władzy, niezależnej od sił zewnętrznych i prawomocnie panującej wewnątrz państwa.
Suwerenność to nic innego jak podmiotowość narodu pod względem politycznym, ekonomicznym, społecznym, a także kulturowym. Wymiar kulturowy nabiera przy tym szczególnej wagi, jako źródło siły w przeciwstawianiu się aktom agresji lub innym formom dominacji, które warunkują wolność danego kraju; kultura bowiem stanowi gwarancję zachowania tożsamości narodu, wyraża i wspiera jego suwerenność duchową. Samo istnienie państwa nie jest jeszcze wystarczającą gwarancją wolności jego obywateli: „Kto jest na tyle silny, aby wszystkich bronić, jest zarazem na tyle silny, aby wszystkich ciemiężyć” (Tomasz Hobbes).
a. Trzeba też zauważyć, że suwerenność narodowa nie jest wartością absolutną. Narody mogą w sposób wolny zrezygnować z niektórych swoich praw ze względu na wspólny cel, ze świadomością, że tworzą jedną, większą „rodzinę narodów”, w której powinny panować wzajemne zaufanie, wsparcie i szacunek. W odniesieniu do różnych dziedzin życia państwowego narody są wzajemnie skazane na siebie. Nie ma już państw, nawet wielkich mocarstw, które byłyby całkowicie samowystarczalne; wszystkie one potrzebują uzupełniania się w dziedzinie gospodarczej, naukowej, kulturalnej itd. W każdym razie jednak – czy to w płaszczyźnie szerszej integracji, czy też w płaszczyźnie koniecznej współpracy – powinny one mieć na uwadze z jednej strony wspólny interes, a z drugiej strony własny, autonomiczny, narodowy i państwowy byt.
Patrząc z tej perspektywy na dzisiejszą sytuację, łatwo dostrzegamy brak międzynarodowej umowy, która w stosowny sposób podejmowałaby kwestię „praw narodów”. Przygotowanie takiej umowy mogłoby przyczynić się do właściwego podjęcia zagadnień związanych ze sprawiedliwością i wolnością we współczesnym świecie.
Słuszne jest więc dążenie do tego, na co wyraźnie wskazywał Jan Paweł II: „aby Polska miała swe należne miejsce w ramach politycznych i ekonomicznych struktur zjednoczonej Europy. Trzeba jednak, aby zaistniała w nich jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kulturalne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem. Tej tradycji, tej narodowej tożsamości Polska nie może się wyzbyć. Stając się członkiem Wspólnoty Europejskiej, Rzeczpospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków. W obronie tych wartości Kościół pragnie być partnerem i sojusznikiem rządzących naszym krajem. Kościół, jak mówiłem w Parlamencie Rzeczypospolitej podczas mojej ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, «przestrzega przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego stylu życia. Nową jedność Europy, jeżeli chcemy, by ona trwała, winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją kiedyś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa i różnorodności kultur i tradycji poszczególnych narodów. Ma to być wielka Europejska Wspólnota Ducha». Raz jeszcze pragnę powtórzyć, że «doświadczenie dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza do umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie»” (Jan Paweł II, Losy naszej Ojczyzny, Kościoła i świata są ze sobą związane. Do ambasador Rzeczypospolitej Polskiej, Watykan – 3.12.2001).
„Kościół przestrzega jednak przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych i przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia. Nową jedność Europy, jeżeli chcemy, by była ona trwała, winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją kiedyś kształtowały, z uwzględnieniem bogactwa i różnorodności kultur i tradycji poszczególnych narodów. Ma to być bowiem wielka Europejska Wspólnota Ducha. Również w tym miejscu ponawiam mój apel, skierowany do Starego Kontynentu: «Europo, otwórz drzwi Chrystusowi!»” (Jan Paweł II, Przemówienie w Parlamencie. Warszawa – 11.06.1999). „Wierność korzeniom nie oznacza mechanicznego kopiowania wzorów z przeszłości.
Wierność korzeniom jest zawsze twórcza, gotowa do pójścia w głąb, otwarta na nowe wyzwania, wrażliwa na «znaki czasu». Wyraża się ona także w trosce o rozwój rodzimej kultury, w której wątek chrześcijański obecny był od samego początku. Wierność korzeniom oznacza nade wszystko umiejętność budowania organicznej więzi między odwiecznymi wartościami, które tyle razy sprawdziły się w historii, a wyzwaniami świata współczesnego, między wiarą a kulturą, między Ewangelią a życiem. Życzę moim rodakom i życzę Polsce, aby właśnie w ten sposób umiała być wierna sobie i tym korzeniom, z których wyrosła. Polska wierna swym korzeniom. Europa wierna swym korzeniom” (Jan Paweł II, Budujmy Polskę wierną swym korzeniom. Przemówienie pożegnalne na lotnisku Balice. Kraków, 10.07.1997).
b. W tej materii Decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 3 listopada 2009 r., zalecająca władzom Włoch usunięcie krzyża ze szkół publicznych budzi głęboki niepokój.
Kościół jest w pełni świadom, że częścią fundamentalnej struktury chrześcijaństwa jest rozróżnienie między tym, co należy do Cezara, i tym, co należy do Boga, między państwem a Kościołem. Ta „autonomia”, czyli laickość sfery publicznej, rozróżnia Kościół od państwa, ale nie wprowadza między nimi separacji. Nie wyklucza owocnej współpracy między nimi, nie tylko w sferze prywatnej, ale także w sferze publicznej.
Są jednak siły polityczne, które zamiast pozytywnej laickości forsują negatywny laicyzm, czyli taką politykę, która stara się zamknąć religię w sferze prywatnej i uniemożliwić jej – na wszelkie możliwe sposoby – jakikolwiek wpływ na sferę publiczną, na szkolnictwo, kulturę czy politykę.
Nie zważając na to, że świeckości państwa nie broni się przez negację, lecz przez szacunek dla odmiennych tożsamości. Decyzja Trybunału w Strasburgu zakłada, że najbardziej pożądaną wartością jest brak wartości – czego symbolem miałyby być puste ściany w szkołach. Kłóci się to z wielokulturowością, która polega właśnie na dialogu współistniejących kultur, religii i punktów widzenia.
Jeśli rzeczywiście „wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw”, – o czym wspomina Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, na którą powołuje się orzeczenie Trybunału – to nie można, w imię wolności jednej osoby, pozbawiać praw innych osób, w tym przypadku chrześcijan, dla których obecność krzyża w szkole stanowiła od wieków istotny element życia społecznego i kulturowej tożsamości. Łatwo doprowadziłoby to bowiem do dyktatury jednostki nad społecznością.
3. WOLNOŚĆ WEWNĘTRZNA
Chociaż wolność zewnętrzna jest sprawą pierwszej wagi dla bytu społecznego, to jednak sprawą jeszcze ważniejszą jest wolność wewnętrzna jednostki. Nie ma wolnej Ojczyzny, bez wolnych obywateli. I chociaż wszyscy mamy świadomość możliwości dokonywania wyborów, nie znaczy to jednak, że każdy z nas jest człowiekiem wolnym, gdyż realizacja tej wrodzonej zdolności nie następuje w sposób automatyczny, ale wymaga spełnienia określonych warunków. Subiektywne przekonanie człowieka o własnej wolności nie jest wcale gwarancją rzeczywistej wolności, bo wolność nie zależy bowiem od subiektywnych przekonań czy emocjonalnych odczuć.
a. Jednym z typowych błędów jest utożsamianie wolności zewnętrznej z wolnością wewnętrzną. Wielu ludzi jest przekonanych, że wystarczy przezwyciężyć społeczno- polityczny system zniewolenia, czyli osiągnąć niepodległość, aby automatycznie móc cieszyć się wolnością wewnętrzną. Tymczasem przezwyciężenie zewnętrznych ograniczeń wolności (politycznych, ekonomicznych, społecznych, itd.) jedynie ułatwia realizację wolności wewnętrznej, ale jej nie gwarantuje. W systemach totalitarnych wiele osób potrafiło ochronić swoją wolność wewnętrzną, mimo braku wolności zewnętrznej, natomiast we współczesnych demokracjach liberalnych dziesiątki tysięcy młodych jest zniewolonych różnego rodzaju uzależnieniami.
Innym typowym błędem jest absolutyzowanie wolności, czyli traktowanie jej jako najwyższej wartości, w oderwaniu od wymagań miłości i prawdy. Człowiek rozumujący w ten sposób sądzi, że być wolnym to móc czynić wszystko, na co się w danym momencie ma ochotę.
Kolejną iluzją jest przekonanie, że wolność polega na powstrzymywaniu się od jakichkolwiek zobowiązań. Mamy wtedy do czynienia z wolnością czysto teoretyczną, która nie jest zdolna do konkretnego działania. W obliczu tak rozumianej wolności młodzi unikają zobowiązań i więzi, zwłaszcza na całe życie, aby rzekomo ‘chronić’ swoją wolność. Tymczasem człowiek jest wolny na tyle, na ile potrafi wyrazić wolność w działaniu. O ile bowiem ludzka myśl wyraża się i realizuje przez słowo, o tyle ludzka wolność wyraża się i realizuje poprzez konkretne działanie (por. ks. M. Dziewiecki).
Konieczne jest abyśmy stawiali sobie rozsądne wymagania, uczyli się dyscypliny i rozwagi, a także egzekwowali naturalne konsekwencje naszych błędnych decyzji. Tylko wtedy możemy przejść od wolności zewnętrznej (równych praw i swobód obywatelskich) do wolności wewnętrznej, która charakteryzuje się tym, że człowiek staje się panem samego siebie. Bez wolności wewnętrznej wolność zewnętrzna traci wszelki sens a nawet staje się groźna, ponieważ ułatwia ludziom wewnętrznie zniewolonym na błędne korzystanie z zewnętrznej wolności. Dlatego właściwie pojętą wolność rozpoczyna się od kształtowania samego siebie.
b. Polska potrzebuje dzisiaj ludzi sumienia! Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów. W głębi tego sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu powinien być posłuszny i którego głos wzywający go do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: ‘czyń to, a tamtego unikaj’ (por. Gaudium et spes, 16). Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło – złem. Aby – wedle słów Apostoła – umiały ‘rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’ (Rz 12,2).
Być człowiekiem sumienia, to znaczy w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: ‘Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!’ (Rz 12,21).
Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności. „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?” – Mk 8,36-37 (por. Jan Paweł II, Homilia na wzgórzu „Kaplicówka”, Skoczów – 22.05.1995).
ZAKOŃCZENIE
Dziękujmy więc dzisiaj Bogu za najważniejsze dla naszej Ojczyzny wydarzenie XX wieku. Za odzyskanie wolności i niepodległości. Za zjednoczenie ziem trzech zaborów po 123 letniej niewoli. Dziękujmy za żołnierzy, którzy w każdym pokoleniu stawali do powstania. Za dyplomatów, dzięki których zabiegom zwycięskie państwa uznały w końcu nasze prawo do wolności. Za pierwsze władze odrodzonej Rzeczpospolitej, tworzące z wielkim mozołem zręby polskiej państwowości. Za wszystkich zwyczajnych obywateli, którzy nie zważając jedynie na swoje sprawy, przez całe dwudziestolecie międzywojenne ofiarnie budowali nasz wspólny dom.
Prośmy zarazem Boga o pomyślność naszej ziemskiej Ojczyzny. O wzrost energii duchowych i materialnych jej obywateli. O to, abyśmy nie tylko w nadzwyczajnych, ale i w całkiem zwyczajnych warunkach potrafili wspinać się na wyżyny ducha. O prawdziwą troskę Polaków o wolność wewnętrzną i zewnętrzną. O wzrost wolności dzieci Bożych.
My niesiem prośby przed twoje ołtarze,
Zostaw nas Panie przy wolności darze.
(Antoni Górecki, Hymn do Boga o zachowaniu wolności)
Abp Stanisław Gądecki