Arendt Jerzy (1923-1980) uczeń gimnazjalny, żołnierz AK, później inżynier łączności.
Urodzony 6 listopada 1923 r. w Międzychodzie, syn Bronisława i Marii z d. Marchlik.
Tutaj ukończył Szkołę Powszechną i naukę kontynuował w Miejskim Gimnazjum Koedukacyjnego im. Heliodora Święcickiego w Międzychodzie. W momencie wybuchu wojny promowany był do IV klasy gimnazjalnej. Od 1937 mieszkał w Gralewie.
Początek losów wojennych jest podobny jak reszty rodziny. W początku roku 1940 nalazł zatrudnienie jako tkacz w Centralnej Stacji Jedwabniczej w Milanówku, zapewniając rodzinie dach nad głową i minimum środków do życia. Pragnąc dodatkowo zarobić, od lipca 1940 r. jeździł do Lipiec Reymontowskich, by robić tamtejszym chłopom fotografie przed kościołem, które wywołane przywoził w następną niedzielę. Pomagał mu w tym brat Alfred. Dzięki tym wyjazdom dorobił się dobrego aparatu fotograficznego.
Na przełomie 1942/43 r. wyjechał do Krakowa, gdzie otrzymał pracę w kasynie. Mieszkał u zaprzyjaźnionej z Międzychodu rodziny pp. Klusków, przy ul. Kasztelańskiej 25, nad rzeczką Rudawką.
Na prośbę reszty rodziny przeniósł się do powiatu Ostrów Mazowiecka, gdzie zatrudnił się jako praktykant rolny. Tam najprawdopodobniej przystąpił do struktur Armii Krajowej. Cała rodzina Arendtów pracowała w sąsiadujących ze sobą majątkach. W trakcie ewakuacji przed nadchodzącym Frontem Wschodnim nie przeniósł się do Milanówka i pozostał z oddziałem, z którym następnie uczestniczył w koncentracji Grupy „Kampinos”- zaplecza walczącej Warszawy. Na terenie Puszczy Kampinoskiej przebywał od połowy sierpnia do niemal końca września 1944 r. Nie udało się ustalić w jakich akcjach bojowych uczestniczył.
Podczas likwidacji Zgrupowania i ewakuacji części jego stanu osobowego w kierunku Gór Świętokrzyskich, zaistniała potrzeba przełamania okrążenia otworzonego przez przeważające liczebnie i sprzętowo siły niemieckie. Do próby przebicia doszło 29 września 1944 r. pod Jaktorowem k. Żyrardowa. W zaciętym boju padło ponad 200 zabitych po każdej ze stron. Niemcy dodatkowo stracili 1 samolot i znaczną ilość sprzętu, w tym wozy opancerzone[1].
W akcie zemsty Niemcy dobijali rannych Polaków, wyszukując ich przy pomocy specjalnie szkolonych psów. Ciężko ranny Jerzy Arendt leżał na polu kartofli, oczekując końca. Dzięki jednak poświęceniu miejscowej ludności został wyniesiony z pola walki i po pobieżnym opatrzeniu ran przewieziony chłopską furmanką do matki, do willi Księżanka w Milanówku. Swe oclenie uważał za „cud boski”.
Tam opatrywany był przez dr F. Spychalskiego. Podczas rewizji uchodził za chorego na dur brzuszny i to kończyło jakiekolwiek dociekania, gdyż Niemcy tak panicznie bali się epidemii. Cały czas Jurkiem opiekowała się matka. Po wkroczeniu Rosjan został przekazany do szpitala polowego. Przez całe życie nosił wiele zabliźnionych odłamków w klatce piersiowej i kończynie dolnej.
Po zakończeniu działań wojennych powrócił z matką i najmłodszą siostrą do Gralewa. W 1946 r., wraz z bratem Alfredem, zdał egzamin maturalny w międzychodzkim liceum i podjął studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Poznaniu. Po pierwszym roku przeniósł się na Politechnikę Wrocławską, gdzie w 1951 r. ukończył Wydział Łączności i został asystentem prof. Kaliszewskiego. Z uczelni przeniósł się do Biura Studiów i Projektów Łączności we Wrocławiu. W późniejszym czasie prowadził własne biuro projektowe. W okresie powojennym uniknął szykanowania za swą działalność w AK.
W następstwie odniesionych ran i namiętnego palenia papierosów zachorował na raka płuc. Mimo podjętego leczenia i zabiegu operacyjnego nie zdołano uratować mu życia.
Zmarł 13 stycznia 1980 r. i spoczął na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.
Ożeniony był z Marią Masica z Międzychodu. Miał dwie córki: Elżbietę – mieszkającą w Sopocie i Marię – we Wrocławiu.
Jarosław Łożyński
[1] Więcej: H. Zaczkowski, S. Janicki Armia Krajowa na Ziemi Sochaczewskiej, Sochaczew 1991, s. 135-156.