Helena Kamińska pochodziła z ostrowskiej, wieloletniej rodziny, znanej z wielkiego patriotyzmu i religijności, a nawet wojennego bohaterstwa. Była osobą bardzo skromną, żyjącą w cieniu swych słynnych braci, ale miała serce Wielkiej Polki.
Urodziła się 9 maja 1904 r. w Poznaniu, jako drugie dziecko Walentego i Agnieszki z domu Klatkiewicz. Ojciec ślusarz mechanik, a potem i rusznikarz. Matka pochodziła z chłopskiej rodziny, odznaczała się pracowitością, optymizmem i spokojem płynącym z wielkiej wiary oraz wrodzoną inteligencją.
W Poznaniu Kamińskim urodziło się pięcioro dzieci: Józef, Helena, Stanisław, Maria i Władysław, a druga piątka: Jacek, Czesław, Kazimierz, Henryk, Tadeusz, przyszła na świat już w Ostrowie Wielkopolskim, dokąd przeprowadzili się w 1911 r.
Spośród 8 chłopców, siedmiu ukończyło gimnazjum i studia wyższe / nauka była wtedy bezpłatna dla dzieci z ubogich rodzin, jeśli dobrze uczyły się/. Siostry, jako starsze, musiały wcześniej pracować, aby zarobić na utrzymanie uczącego się i studiującego młodszego rodzeństwa.
Bracia kontynuowali naukę na studiach wyższych i wyrośli z nich: Stanisław – lekarz medycyny i mgr wychowania fizycznego; Władysław – mgr inż. leśnik, a przede wszystkim as polskiego lotnictwa podczas II wojny światowej, kawaler Orderu Virtuti Militarni; Jan – kpt. WP / pośmiertnie mianowany majorem/ , szef sztabu Poznańskiego Okręgu AK, Kawaler Orderu Virtuti Militarni; Czesław – ksiądz, dr prawa kanonicznego, duszpasterz Polaków we Francji, potem przełożony generalny Towarzystwa Chrystusowego; Henryk – ksiądz, też chrystusowiec, mgr teologii, długoletni misjonarz w Brazylii i Argentynie; Kazimierz – mgr inż. mechanik, nauczyciel w szkołach technicznych; Tadeusz – student architektury, ppor. AK powstaniec warszawski, kawaler Krzyża Walecznych. Najstarszy syn Józef uczył się rzeżby , w końcu został fotografem.
Siostra Maria, po kilku latach pracy biurowej, wstąpiła do zakonu Sióstr Elżbietanek, gdzie przebywała 60 lat.
Helena ukończyła katolicką szkołę miejską , oczywiście niemiecką, w marcu 1918 r., w Ostrowie. Ojciec był na froncie, matka pozostała z ósemką dzieci.
Przy lampie naftowej czytano głośno „Przewodnik Katolicki” i „Żywoty Świętych” bogato ilustrowane. Lektury pielęgnowały ducha polskości i wiarę katolicką. Ojciec, po powrocie z wojny, opowiadał o swoich losach wojennych, czytało się też głośno „Trylogię” lub ciekawe książki przygodowe. Rodzina wspólnie śpiewała też pieśni, których znała 280.
Helena w 1922 r. ukończyła Szkołę Handlową w Poznaniu i od kwietnia rozpoczęła pracę w „Spółce Piekarskiej” w Ostrowie jako księgowa. W tym zawodzie, w różnych firmach, przepracowała 41 lat i w roku 1964 przeszła na emeryturę. Ostatnim miejscem jej pacy było biuro parafialne przy farze w Ostrowie.
W dwudziestoleciu międzywojennym Helena , poza pracą, udzielała się w organizacji katolickiej „Młode Polki, a także w „Sodalicji Mariańskiej”. Oczywiście pomagała w domu.
Wybuchła Ii wojna światowa. W trzecim dniu wojny zginął od bomby lotniczej ojciec. Rozpoczęła się troska o rodzeństwo.. Władek walczył w polskim lotnictwie, Janek w piechocie. Heniu znalazł się w obozie w Nowych Skalmierzycach wśród przeznaczonych do wywózki, ale uratowała go interwencja krewnych z Berlina. Kazia zabrali Niemcy jako zakładnika do więzienia w Ostrowie, zamiast ojca, o którym nie wiedzieli, że nie żyje.
Helena z mamą codziennie odmawiały różaniec w intencji ocalenia braci.
Kaziu zdecydował się, w marcu 1940r., na ucieczkę do Warszawy, a gdy niemieckiej policji nie udało się aresztować Henia i Tadzia, aresztowano mamę i trzymano 10 dni w areszcie w ratuszu. Gorliwa modlitwa wróciła jej wolność, choć była bliska śmierci. Heniu i Tadziu uciekli wkrótce do Warszawy, do Kazia. Heniu został w Warszawie aresztowany i osadzony w więzieniu przy ul. Daniłłowiczowskiej. Stąd uciekł z kolegą, spuszczając się po linie z okna kaplicy na II piętrze.
Potem Helena z mamą musiały przeżyć uwięzienie, katowanie i rozstrzelanie Janka szefa sztabu okręgu AK, tragiczną śmierć najstarszego brata w Krakowie i bohaterską śmierć Tadzia w powstaniu warszawskim. Dręczył ja brak wiadomości o pozostałych braciach, którzy przeżyli wojnę, jak wierzymy, tylko dzięki modlitwie różańcowej mamy i Heleny.
Po zakończeniu wojny ocalałe rodzeństwo wróciło do domu. Spokój nie trwał jednak długo.
W 1948 r. Urząd Bezpieczeństwa z Warszawy aresztował Władka ( uwięziono wszystkich pilotów dywizjonu 302, którzy wrócili do kraju). Potem, profilaktycznie, aresztowano Helenę i Kazimierza. Trzymano ich o głodzie 48 godzin w ostrowskim UB. Wśród aresztowanych z Władkiem był gen. Stanisław Skalski.
Władek siedział 5 lat, przerzucany z więzienia do więzienia. Helena z bratem Kazimierzem odwiedzała go w więzieniach i widziała, jak są traktowani więżniowie polityczni w PRL. Widziała ślady torturowania i nieludzkich warunków więziennych. Wówczas „cieszyła się”, że Janek i Tadziu zginęli jednak z rąk wroga, bo gdyby żyli, zginęliby z rąk „Polaków” na usługach sowieckich.
Helena mieszkała z mamą przez pięćdziesiąt lat przy ul. Kaliskiej 23, w podwórzu, w ciemnym, wilgotnym mieszkaniu, na parterze. Potem, dziesięć lat, przy ul. Wrocławskiej9, już w słonecznym mieszkaniu razem z rodziną swego brata Kazimierza. Kiedy w 1960 r. opuścił on Ostrów, przenosząc się do Poznania, zamieszkała z mamą przy ul. Gimnazjalnej 25/4.
Raz jeszcze doświadczyła troski o skazanego brata: sąd w imieniu PRL skazał ks. Henryka Kamińskiego na 1,5 roku więzienia / z zawieszeniem/ za zorganizowanie objazdowego teatru z przedstawieniem „Męki Pańskiej”.
Heniu wyjechał wtedy jako misjonarz na 10 lat do Brazylii i Argentyny.
W 1971 r. zmarła mama mając 90 lat. Odtąd Helena skazana była na samotne życie .
Utrzymywała jednak kontakt z gronem przyjaciółek, zbierała składki na misje i przesyłała je regularnie do Karmelitów w Poznaniu. Święta i wakacje spędzała z rodzeństwem w Poznaniu. Pisała obszerne listy do rodzeństwa, miała to po mamie.
W 1993 r. potrącił ją samochód, doznała złamania kości w stawie biodrowym. Wstawiono jej endoprotezę. Miała taką wolę życia, że mimo swoich 89 lat chodziła bez laski..
Przeżyła zgon brata Władka ( w 1995 r.) i siostry Marii-Heleny (w 1996 r. Miała zapewnioną opiekę ze strony współlokatorów i sióstr PCK, które szybko się do niej przywiązały, gdyż okazywała im wiele serdeczności.
Helena przez całe życie była skromna, niepozorna, ale zawsze służyła innym. Zawsze modliła się na różańcu w różnych intencjach, także o dobrą śmierć. Parę miesięcy przed ostatnią chorobą powiedziała: chciałabym umrzeć w święto Matki Boskiej Różańcowej. Matka Boska wysłuchała jej prośby, bo zmarła właśnie w to świeto, w południe, 7.X. 1997 r.
Żrodło: wspomnienie Kazimierza Kamińskiego, opublikowane
w Gazecie Ostrowskiej 9.XI. 1997 r.