3 grudnia 2009 roku, na Cmentarzu Junikowskim pożegnaliśmy naszą koleżankę Mieczysławę Woch. Podsumowaniem tego dnia niech będzie mowa, którą wygłosił na Cmentarzu kol. Jerzy Mierzwa.
W imieniu Światowego Związku Żołnierzy AK, środowiska Jodła i Wojska Polskiego, żegnam dzisiaj naszą koleżankę Mieczysławę Woch, żołnierza AK, porucznika WP.
Wychowana w duchu patriotycznym już od roku 1937 była harcerką. Napaść Niemiec hitlerowskich na Polskę pierwszego września 1939 roku przerwała jej dalszą naukę w szkole średniej, do której miała uczęszczać, bowiem władcy Niemiec uznali naród Polski za podludzi, którym niepotrzebna jest nauka i wiedza, a którym wystarczy, że będą umieli liczyć do 100 i podpisać się.
Porucznik Mieczysława nie pogodziła się z tym, uczyła się na tajnych kompletach i dalej działała w zakonspirowanym harcerstwie. W tym czasie pracowała też społecznie jako zastępowa w Radomsku, wysyłając paczki i listy do obozów koncentracyjnych i jenieckich do końca wojny. Organizowała też pomoc dla wysiedlonych z Wielkopolski, Śląska i Pomorza, a po Powstaniu Warszawskim dla ewakuowanych z Warszawy.
W roku 1941 udało się Mieczysławie uniknąć wywiezienia na przymusowe roboty do Niemiec, gdyż podjęła pracę w Banku Spółdzielczym w Radomsku, gdzie działała już komórka Związku Walki Zbrojnej, później AK.
Porucznik Mieczysława Woch została zwerbowana do sześcioosobowej grupy szkoleniowej Pomocniczej Służby Kobiet. Składa przysięgę na wierność narodowi polskiemu, którą przyjmuje podporucznik Zdzisław Piwowarczyk ps. Orlicz, Rafał i otrzymuje pseudonim Lena. Po krótkim przeszkoleniu zostaje odkomenderowana jako łączniczka i kolporterka do zespołu drukarskiego o nazwie Czyn zbrojny. Jego kierowniczką była Walentyna Krokowicz ps. Ewa.
Miecia wyjeżdżała jako łączniczka do skrzynek kontaktowych w Gidlach, Wojnowicach, Piotrkowie, Częstochowie i do innych miejscowości. W roku 1944 została skierowana do kierownictwa dywersji obwodu radomskiego jako kurierka tego obwodu.
Jak ważną i odpowiedzialną była służba łączniczki i kurierki, wiemy my partyzanci, którzy ten okres przeżyliśmy, bowiem bez łączniczek działania partyzanckie w tamtych czasach byłyby znacznie ograniczone i mniej efektywne. To łączniczki przynosiły nam rozkazy i polecenia do przeprowadzania akcji bojowych, to one przenosiły niejednokrotnie broń i amunicję oddziałów partyzanckich na miejsca akcji i to one na skutek zdrady kolaborantów wpadały w rące żandarmerii i gestapo, jako pierwsze były aresztowane i niejednokrotnie bez wyroku sądu i rozprawy rozstrzeliwane na miejscu. A jeśli przeprowadzono śledztwo, były torturowane, a następnie rozstrzeliwane. Ponosiły śmierć i znosiły tortury dla Ojczyzny, i tak jak mówi poeta, to one umiałyumierać pięknie i patrzeć w lufy wzniesione śmiało, aż się podłe zadziwi i zlęknie, aż umilknie łoskot wystrzałów.
Do nich należała nasza Miecia – los ją oszczędził, udało jej się przeżyć koszmar okupacji, a do zakończenia działań wojennych składała swój los Ojczyźnie.
Za swoją walkę i pracę porucznik Mieczysława Woch została odznaczona
Krzyżem Armii Krajowej
Medalem Wojska PolskiegoZłotym Krzyżem Zasługi
Krzyżem Kawalerskim Orderu Pdrodzenia Polski
Krzyżem Partyzanckim
Odznaką Weterana Walk o Niepodległość
Odznaką Akcji Burza i innymi odznaczeniami regionalnymi
Po wojnie Mieczysława pracowała w różnych instytucjach, a ostatnie 14 lat pracy zawodowej spędziła w bibliotece konsulatu amerykańskiego w Poznaniu. Była w czasie aktywności zawodowej zatrzymywana przez urząd bezpieczeństwa, gdyż nie chciała podjąć i nie podjęła żadnej współpracy. W roku 1974 została aresztowana i przebywała przez 3 miesiące w więzieniu na ul. Młyńskiej. Została zwolniona wskutek interwencji kongresmena Derwińskiego.
Poruczniku Leno, żegnamy Cię z żalem w sercu. Mogę Cię zapewnić, że dobrze służyłaś Ojczyźnie, narodowi i społeczeństwu, w którym żyłaś. Odeszłaś na wieczną wartę, odeszłaś fizycznie, lecz duchowo pozostałaś z nami. Bądziemy pamiętać o Tobie, Twojej pracy i walce, twoich mądrych radach.. Miałaś honor być żołnierzem Armii Krajowej. Teraz spoczywaj w spokoju,
Cześć Twej pamięci.
Jerzy Mierzwa